literature

'Nie pamietam cie. Ale potrzebuje'-FrostIron IX

Deviation Actions

KusakaHin's avatar
By
Published:
1.9K Views

Literature Text

Mimo braku magii, Loki radził sobie doskonale z kryciem się przed wrogami. Jotunheim, Asgard i Midgard odpadały. Zostało 6 światów z dziewięciu, w których mógł się schronić, chociaż nigdzie nie mógł zagrzać miejsca na dłużej. Był zmęczony, ale nie chciał jeszcze umierać. Dlatego nadal się krył.
W Muspelheim spędził kilka tygodni, ale kraina ognia nie była dla niego łaskawa. Poza tym Saltar nadal pamiętał ostatni kawał, który ośmieszył go przed innymi demonami kilka wieków temu. Dlatego, gdy tylko władca krainy ognia dowiedział się, że Trikster znajduje się na jego terytorium, Loki zmył się czym prędzej. Nie miał z nim szans bez magii i głosu.
Następnym przystankiem był Svartalheim. Jedno wielkie cmentarzysko po wojnie z Ciemnymi Elfami setki lat wcześniej. Loki jednak i tam długo nie zagrzał miejsca. Niby nikt mu nie zagrażał, ale całkowita samotność powoli zaczynały dokuczać bogu. Nie mógł nawet słuchać własnego głosu. Po miesiącach samotności Loki ruszył w dalszą drogę.
Alfheim nie przyjęło go zbyt dobrze. Jasne Elfy dowiedziawszy się o jego wygnaniu nie chciały go widzieć. Już po kilku dniach Loki musiał uciekać, niezdolny negocjować w jakikolwiek sposób. W Nifleheim było podobne. Lodowe Trolle wiedziały, kim jest. A Ymir, wiedząc że jest on przybranym synem Odyna, chciał zemścić się na nim za wszystko. Lokiemu nie pozostało nic, jak ruszyć do ostatniego z 9 światów.
Helheim było ciemne, mroczne, martwe. Loki długo zastanawiał się nad tym, czy w ogóle możliwe dla niego jest wkroczenie do tego świata i później wyjście z niego. Gdyby miał magię, to jeszcze, ale teraz… Przez długi czas zastanawiał się, czy nie wrócić do Svartalheim, do samotności i starać się przeżyć tam, ale po zastanowieniu wolał już jednak spotkanie z Hel, niż ciszę.
Garm, strażnik wejścia do Helheim warknął na niego, gdy Loki stanął przed nim. Brunet nie cofnął się nawet, nie okazał strachu, który poczuł przez krótką chwilę na widok wielkich, ostrych kłów. Ogar przygotował się do skoku, nim jednak zaatakował, wrota uchyliły się i Loki ujrzał w nich panią podziemnego świata.
- Wygnaniec u mych bram. Co cię tutaj sprowadza?
Loki spojrzał na nią z uniesioną brwią, po czym wskazał dłonią na swoje zszyte grubą nicią usta. Pokręcił z zrezygnowaniem głową, gdy z ust Hel dobiegł go głośny śmiech.
- Chcesz się pewnie ukryć u mnie. Skąd pewność, że wyjdziesz stąd żywy?
Loki ponownie wzruszył ramionami. W jego aktualnym położeniu mógłby w zamku Hel spędzić resztę swojego czasu. I tak nikt by za nim nie tęsknił. Hel wolno podeszła do niego i dotknęła palcami żywej ręki jego ust. Loki poczuł smród zgnilizny, dochodzący z jej rozkładającej się połowy ciała. Uśmiech, który na żywej połowie twarzy kobiety wyglądał na smutny, na drugiej połowie był wręcz koszmarny. Loki z trudem powstrzymał się, by się nie cofnąć.
- Nie potrafię przywrócić ci głosu, ni magii. W ogóle nie powinnam cię przyjmować pod swój dach, ale setki lat wśród umarłych sprawiły, że jestem samotna. – Hel odwróciła się gwałtownie i ruszyła do wrót. – Chodź ze mną. Będziesz moim gościem od dzisiaj.
Loki uśmiechnął się na tyle, na ile nić łącząca jego wargi mu pozwalała, po czym ruszył za kobietą, nie zwracając uwagi na warczącego ogara. Gdy zamknęły się za nim wielkie wrota, wiedział, że od tej chwili jest bezpieczny. Królestwo Hel było niezdobyte i każdego spotka śmierć, kto tylko się będzie chciał go tu znaleźć. Gdyby w tej chwili zobaczył uśmieszek na rozpadającej się połowie twarzy Hel, zacząłby wątpić, czy dobrze wybrał schronienie.

~*~*~*~*~*~

- Obawiam się, że nasze poszukiwania doprowadzą nas do świata, z którego możemy nie wyjść żywi.
Steve spojrzał na Thora, osłaniając oczy przed zamiecią śnieżną. Ymir mało ich nie zgniótł, ale zdążyli uciec, nim wywołali wojnę między Lodowymi Trollami i Agardem. Zwiedzili tak dziwne miejsca, że Rogers nadal nie mógł uwierzyć, że one istnieją. Kulka stawała się cieplejsza, gdy tylko znajdowali się w miejscu, w którym Loki wcześniej był, prowadziła ich, po czym nagle stawała się lodowata, gdy obecność Lokiego znikała z danego świata, a oni musieli szukać dalej. Najcieplejsza była w Svartalheim, w pewnej jaskini, gdzie znaleźli ślady ogniska, ale po kilku minutach, gdy tam dotarli, stała się znów zimna. W innych światach była ledwie ciepła.
- Byliśmy już wszędzie. Może Loki wrócił do miejsca, w którym już był?
- Mógłby wrócić tylko do krainy Ciemnych Elfów, ale wątpię w to. – Thor westchnął i poprowadził Kapitana do jaskini, w której rozpalili ognisko i schronili się przed pogodą.
- To gdzie teraz pójdziemy? – spytał Steve, gdy już spożywali upieczonego nad ogniem królika.
- Został nam tylko Helheim. Ale nie wiem, jak się tam dostać. Hraesvelg i Garm bronią dostępu do tego królestwa. Loki wiedział, jak przemknąć się obok Hraesvelga, ale nawet on bez swojej magii nie mógł oszukać Garma.
- Wiemy przecież, że żyję. Mówiłeś, że kulka miałaby stać się lodowata i pokryta szronem, gdyby Loki zginął.
- Boję się, że Hel, pani tego świata, gości u siebie Lokiego.
Steve spojrzał na boga ze zdumieniem na twarzy. Przecież mogliby po prostu spytać grzecznie, czy mogą zobaczyć się z Lokim i wytłumaczyć mu wszystko. Thor westchnął ponowie, widząc minę przyjaciela.
- Helheim to świat umarłych. Nikt, kto tam wchodzi, nie wraca żywy. Jeżeli Loki żyje, Hel zapewne trzyma go w swoim zamku. Jest tam jedyną żywą istotą i jest samotna. Nie będzie chciała go wypuścić. Nie będzie znów chciała być sama.
Rogers pochylił głowę, wpatrując się w ogień. Jeżeli jest tak, jak mówił Thor, ich misja jest praktycznie już zakończona. Chyba, że… Blondyn uśmiechnął się do siebie, przeciągnął i spojrzał na boga.
- Zostaje nam tylko pogadać z Hel. Może uda nam się to jakoś załatwić.
Spojrzenie, które zaserwował mu Thor mówiło dokładnie, co blondyn o tym myśli. Nim Gromowładny zdążył coś powiedzieć, Steve owinął się kocami i przysunął bliżej ognia, by się trochę przespać. Wyczuwał na sobie zaniepokojone spojrzenie przyjaciela, ale podjął już decyzję. Loki wróci na ziemię, nieważne, ile to będzie go kosztować.

~*~*~*~*~*~
- Natasza, gdzie jest Kapitan? Gdzie Thor? Co się tutaj dzieje?
Kobieta spojrzała na Bartona, a westchnięcie z tyłu powiedziało jej, że Bruce również był o to nękany. Jak widać, Clint wyczuł, że coś jest nie tak i jego szpiegowska natura nie dawała mu spokoju, póki wszystkiego się nie dowie.
- Jeżeli powiem ci prawdę, może ci się ona nie spodobać. I to bardzo. – odpowiedziała Wdowa, poprawiając się na fotelu.
- Czyli wiedzą wszyscy, prócz mnie?
- Tony również. – Bruce usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Blondyn wolno podszedł do niego i usiadł, wpatrując się w Nataszę zmrużonymi oczami.
- Przecież Jarvis powinien mu o wszystkim powiedzieć.
- Aktualnie jestem przekonany, że sir nie powinien w ogóle się o tym dowiedzieć.</b> – odezwał się głos AI.
- Więc, co to za wielka tajemnica?
Natasza westchnęła i spojrzała na Bruce’a. Ten kiwnął lekko głową, ale oboje wiedzieli, że będzie to trudna rozmowa.
~*~*~*~*~*~
Loki był gościem, który nie mógł odgonić jej samotności. Siedział tylko w pokoju, który mu przydzieliła. Nie mogła z nim porozmawiać. Nie okazywał żadnego ożywienia. Był jak jedni z martwych, którzy ją otaczali. Ale nie na długo.
Miała ochotę dać strażnikom pobawić się z jej nowymi gośćmi, ale po prawdzie nie była pewna, czy to przeżyją. A ona nie chciała kolejnych martwych, tylko żywych do towarzystwa. Dlatego czekała na nich przy Gjoll, by bezpiecznie ich przeprawić na drugą stronę rzeki, do jej królestwa. Tam dopiero zacznie się prawdziwa zabawa.
- Pani tego świata. – Thor zauważył ją już z daleka. Hel jednak nie patrzyła na niego. Jego uwagę przykuł mężczyzna za nim. Śmiertelnik. Uśmiech, który pojawił się na jej twarzy sprawił, że aż zatrzymał się w miejscu. – Nie spodziewaliśmy się tutaj ciebie.
- Doskonale wiesz, że wkroczenie do mojego królestwa równa się śmierci. Lecz jednak tu jesteś. I to z przyjacielem. A ja wiem, po co tu jesteście.
- Czy zatem oddasz nam Lokiego? – spytał Steve, który usilnie starał się nie patrzeć na jej martwą część ciała.
Hel uśmiechnęła się ponownie, po czym wskazała im dłonią łódź. Nie pozostało im nic innego, jak na nią wsiąść. W końcu ona dyktowała tu warunki.
Steve czuł się dziwnie. Hel, gdy widział tylko połowę jej twarzy, tą żywą połowę, była piękną kobietą o ciemnych włosach i bladej skórze. Jej zielone oko spoglądało na niego z rozbawieniem, jakby był tylko zwierzątkiem, widzianym na ulicy. On sam tak patrzył na kociaki, które karmił za wieżą i z którymi sam się bawił. Nie podobał mu się ten wzrok.
Gdy jednak Hel się poruszała, jego wzrok natrafiał na tę część ciała, która była martwa. Widział wystające kości, pokryte mięsem. Czuł smród rozkładającego się ciała, który sprawiał, że chciało mu się wymiotować. Starał się nie gapić się na tę część ciała kobiety, ale po prostu nie mógł. Jej twarz, pusty oczodół, a jednak wiedział, że ona również tą stroną go widzi, makabryczny uśmiech rozciągniętych, zepsutych mięśni i kawałków skóry. Był to straszny widok, ale nie mógł po prostu przestać na nią patrzeć.
Po wielu minutach znaleźli się w końcu po drugiej stronie. Hel w ciszy poprowadziła ich do swojego zamku. Tam Hel zasiadła na swoim tronie, a oni stanęli przed nią, oczekując na cokolwiek. Cisza jednak nadal trwała, a w jej czasie, Hel przyglądała się im obu. Nagle Thor odwrócił się i zamarł. Gdy Steve również spojrzał w tamtą stronę, ujrzał martwe ciało, poruszające się wolno w ich stronę, a za nim wolno szedł Loki.
Bóg Kłamstw wyglądał okropnie. Był blady, miał ciemne sińce pod oczami, a czarna nić zszywająca jego usta była doskonale widoczna. Gdy Trikster ich ujrzał, przez chwilę na jego twarzy zagościł strach, jednak zaraz został pokryty obojętnością. Loki stanął obok nich, nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem. Jego zielone oczy wpatrywały się z wyrzutem w Hel.
- Nie patrz tak na mnie. Oni chcą cię stąd zabrać.
Loki spojrzał na dwóch herosów z uniesioną brwią i drwiną w oczach. Z tej odległości Steve nie mógł nie patrzeć na jego zszyte usta. Brunet rozciągnął wargi w zimnym uśmiechu, a z jednej z dziur popłynęła kropla krwi.
- Wszechojciec nie ma z tym nic wspólnego. – powiedział Thor, a Steve widział jego zaciśnięte mocno pięści. Bóg gromów nie mógł patrzeć na brata bez bólu wypisanego na twarzy. – Robimy to dla Anthoniego.
Tym razem w oczach bruneta pojawiła się troska i zaskoczenie. Loki złapał Thora za ramię i pociągnął go mocno, domagając się informacji.
- Twoje ciastko nie podziałało. – powiedział Rogers, zaciskając mocno pięści ze złości. – Sprawiło mu tylko więcej bólu. Nie wykasowałeś mu wspomnień całkowicie. Zostawiłeś strzępki, które ciągle go ranią.
Spojrzenie Lokiego było pełne bólu, gdy ten patrzył na Kapitana. Wyciągnął on dłoń i położył na piersi blondyna, na jego sercu. Steve potrząsnął głową, wiedząc, o co bóg pytał. On nie chce mojej miłości.
- Chcemy zabrać cię do Anthoniego. Wiem, że nie posiadasz już swojej magii, bracie, ale może twoja obecność pomoże mu sobie przypomnieć i wrócić.
Loki przez chwilę patrzył na Thora, po czym wskazał na siebie.
- Będziesz wśród nas bezpieczny. – powiedział szybko Steve. – Nie jesteś już zagrożeniem dla nas. Spróbujemy zrobić coś z tą nicią, ale z magią nic nie możemy poradzić z tego, co wiem.
Brunet przez chwilę spoglądał z jednego blondyna na drugiego, jakby nie mógł uwierzyć z to, co słyszy. Później jednak zwrócił się do Hel, u której na twarzy widać było tylko rozbawienie.
- Kimże jestem, by zakazywać cokolwiek swemu ojcu. – powiedziała, śmiejąc się cicho. Rogers spojrzał szybko na Thora, ale zauważył, że ten nawet nie zdziwił się na jej słowa. – Jednakże dwóch dzisiaj tutaj weszło pod moją opieką i tylko dwóch z was może wyjść. Co w tej sytuacji zrobicie?
Loki wiedział, że to było zbyt piękne, by było prawdziwe. Hel miała mu za złe to, jaka się urodziła, to, że trafiła do tego zapomnianego, martwego świata. Zostanie teraz już tu na zawsze, póki nie umrze i nie stanie się jednym z jej poddanych…
- Ja zostanę.
Loki i Thor spojrzeli ze zdziwieniem na Steva, który wystąpił przed nich i patrzył na Panią Umarłych. Jego zdecydowana postawa mówiła dokładnie o braku jakichkolwiek wątpliwości, chociaż Loki nie był pewien, czy Kapitan zna wszystkie konsekwencje swojego czynu.
- Nie możesz tego zrobić, Kapitanie! – Thor złapał go za ramię i siłą zmusił, by ten na niego spojrzał. – Nie wiesz, co cię czeka, jeżeli tu zostaniesz.
- A masz inny plan, by się stąd wydostać we trójkę, żywi?
Thor umilkł i spojrzał w dół, zawstydzony swoją bezradnością. Po chwili spojrzał na Lokiego, ale ten tylko pokręcił głową. On, bez swojej iluzji również był skazany na zachcianki Hel.
- Nadal jednak nie możemy cię tu zostawić. – zaprotestował Thor z nową mocą, trzymając mocno trzonek Mjolnira w dłoni.
- Nie chcę z tobą walczyć, Gromowładny. – Hel uśmiechnęła się z ironią. – Odyn jest dla mnie zbyt mocnym przeciwnikiem. Dlatego zawrzyjmy układ.
- Jaki? – bóg przechylił głowę, nadal ściskając młot w jednej dłoni, w drugiej zaś ramię Kapitana.
- Pozwolę opuścić mój świat całej waszej trójce. Ty i Loki pójdziecie przodem. A nasz bohater spędzi ze mną całą dobę. Dobę mojego świata. Po tym czasie wrócisz po niego, Gromowładny, a ja pozwolę mu odejść.
- Doba twojego świata to… - Thor spojrzał na bruneta, który pokazał mu dwa palce. – Dwa tygodnie w Midgardzie.
- Nie jest to duża cena za wolność, prawda? – Hel wstała i wolno zeszła do nich. Była niższa o głowę od całej trójki, ale wiedzieli, że mają z nią małe szanse.
- Ja się zgadzam. – powiedział szybko Rogers.
Loki klepnął Thora w ramię i spojrzał na niego, jakby chciał mu coś powiedzieć. Po krótkiej chwili Thor spojrzał ponownie na kobietę, która wpatrywała się w nieruchomego Steva.
- Dlaczego pozwalasz nam odejść? – spytał Gromowładny, a Loki uśmiechnął się i kiwnął głową z aprobatą.
- Jestem samotna. Nikt mnie tu nie odwiedza. Otaczają mnie umarli. Chcę, by ktoś po prostu ze mną porozmawiał. Czy to dużo?
Loki szarpnął pelerynę blondyna, ale ten nie zareagował, wpatrując się tylko w kobietę. Po dłuższej chwili kiwnął głową i uśmiechnął się lekko.
- Zgoda. Za dobę przybędę tutaj po Kapitana, a ty pozwolisz mu odejść.
Hel wyciągnęła rękę, a Thor ją uścisnął. Żadne z nich nie zwracało najmniejszej uwagi na zwężone oczy Lokiego, obserwujące ich oboje. Podszedł on do Rogersa i położył dłoń ponownie na jego piersi.
- Teraz wszystko będzie już w porządku. – uśmiech Steva wcale nie potwierdzał jego słów. Jego uśmiech mówił tylko o bólu. – Pomóż Toniemu.
Nie zrozumiałeś. Loki chciał krzyczeć. Nie masz pojęcia, na co się zgodziłeś. Hel nie odbierze ci jedynie tych dwóch tygodni. Ona obedrze cię z chęci życia… Loki ponownie spojrzał w oczy blondyna i uśmiechnął się gorzko. Z resztek chęci życia, o ile coś w tobie zostało.
Odsunął się od blondyna, odwrócił się i pobiegł za Thorem, którego Hel odprowadzała do zamkowej bramy. Rzucił ostatnie spojrzenie na Kapitana, nim brama się za nimi zamknęła, a uśmiech, którym pożegnał się z nimi Steve sprawił, że zaczął mieć wątpliwości. Może powinien postąpić szlachetnie i… Nie! Egoizm i chęć przetrwania były w nim najgłośniejsze. Najpierw Tony i ta nić. Później zajmę się resztą.
Thor spojrzał na niego, jakby wiedział, co brunet myśli. Chciał wrócić po Kapitana, ale wiedział, że nie mają szans wyjść z tego żywi, jeśli Hel będzie chciała ich zabić. Poza tym respektował wybór przyjaciela. Ma dwa tygodnie, by znaleźć sposób, by Steve wrócił zdrowy do Midgardu.
Jak obiecałam, na święta jest następna część. Mam nadzieję, że się spodoba. 
Kolejny rozdział? Pewnie w nowym roku.
Enjoy^^

© 2013 - 2024 KusakaHin
Comments13
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Tee-Rahaii's avatar
Pochłonęłam wszystko w zaledwie dwa dni i teraz z niecierpliwością i bólem będę wyczekiwała kolejnych części. ;_;
Muszę przyznać, że to jest świetne. Opowiadanie jest perełką i stoi na równi z "Nieoficjalnie" czy "Zielenią naszych wad". 
I naprawdę. Pisz dalej zanim wszyscy tu umrzemy w cierpieniach. ;____;
Weny. ^^